Świadectwa - Warsztaty tańca - Kraków, 10-13.11.2005

Miałam bardzo duży problem z zaakceptowaniem swojej kobiecości. Nienawidziłam siebie jako kobiety i wszystkiego, co się z tym wiąże (swojego ciała słabszego od mężczyzn i roli w społeczeństwie). Zawsze chciałam być chłopakiem, być twarda i silna. Macierzyństwo było dla mnie wyzyskiem i niewolnictwem dla kobiet, nie mówiąc już o małżeństwie... Nie pomagały rozmowy z przyjaciółmi, z kierownikiem duchowym. Rozumiałam to, co mówią, ale nie potrafiłam przyjąć tego do wiadomości... Urazy z dzieciństwa dotyczące relacji z moim ojcem były silniejsze. Chciałam być chłopakiem i koniec. Zupełnie nie rozumiałam, dlaczego wspólnota zaproponowała mi, abym pojechała na te warsztaty, chociaż podświadomie czułam, że to może mi pomóc. Na początku nie czułam się tu zbyt dobrze, ale ostatniego wieczora, podczas modlitwy, kiedy uklęknęłam u stóp krzyża, Jezus dotknął mojego serca. Zapragnęłam stanšć pod Jego krzyżem jak Maryja. Jak ona oddać Mu całe moje życie. Zrozumiałam, że Jezus kocha mnie takš jaka jestem, że Bóg stworzył mnie kobietą nie przez przypadek, że ma dla mnie jakiś cel. Pierwszy raz zapragnęłam zostać matką, poczułam się zaakceptowana. Nigdy wcześniej nie płakałam przy ludziach. Łzy były dla mnie oznakš słabości, obnażaniem siebie, ale w tym momencie to nie było ważne, bo On był tak blisko. Wziął na swój krzyż moje problemy i pomógł mi wstać. Wiem, że jeszcze muszę dużo zmienić i że to dopiero początek drogi, ale pragnę niš iść dalej. Pragnę stać się Jego oblubienicą i kroczyć w cieniu Jego krzyża.
Chwała Panu!

Ola (Dredziara)

Zbudowało mnie to, jak wielu ludzi w Polsce, Bóg powołuje do uwielbiania Go w ten sposób. Wierzę, że jest to kolejny krok w tworzeniu w Polsce, służby uwielbienia przez taniec.

Ewa

Jezus pokazał, że cała jestem dla Niego ważna. Zarówno moja dusza jak i ciało, które jest dobre i piękne. W ciągu tych trzech dni Bóg uzdrawiał także moje wspomnienia i zranienia mojego ciała na wszystkich płaszczyznach. Zabierał ból, który wynikał z poczucia odtrącenia przez mężczyznę, którego bardzo kochałam (...) Zmienił spojrzenie na to, co było i dał siłę do życia dalej, nadzieję i odwagę. Dostrzegłam także, że taniec może być wspaniałą modlitwą i że taniec dla Boga daje radość, której nie potrafię porównać do żadnej innej. Chwała Panu!

Maria

Moje uczestnictwo w zajęciach przypomina mi jak małe dziecko uczy się pływać. Chce się nauczyć, ale boi się nieznanego, boi się o siebie. Musi się przełamać, oddać w ręce ojca, który go podtrzyma na wodzie i poprowadzi dalej. Ten pierwszy moment, tego przełamania się i położenia na wodzie, na rękach ojca mogę porównać do tego co stało się tutaj.

(...)

Wielokrotnie, kiedy modlitwa we wspólnocie była trudna, to taniec nam pomagał, ożywiał. Stawialiśmy się jednym i Pan dawał radość. Te owoce są dla nas potwierdzeniem, że diakonia i taniec są Wolą Bożą względem naszej wspólnoty. Pieśń "Blisko, blisko, blisko jesteś Panie mój", do której tańczyliśmy, mocno skierowała moje serce ku Niemu, obudziła dawno już uśpione nuty ufności i pragnienia oddania się Jemu (...) zupełnie inne emocje towarzyszyły tu niż w tańcu świeckim, może pociągajšcym i pełnym ekspresji - z takim miałam do tej pory do czynienia - ale nie dotykającym duszy, pozostającym jedynie w sferze ciała. Taniec dla Boga jest cudownym aktem wyrażenia swej miłości i oddania się Bogu. Bardzo pragnęłabym, aby ten taniec był obecny stale w moim życiu, bym mogła odtańczyć Bogu taniec życia.

Maria

Runął jaki? mur we mnie, strach przed tym, że ktođ oceni mnie, kiedy spróbuje zrobić fikołka dla Pana. On zburzył ten mur, uświadomił mi, że zależy mu na moim ciele - moim ciele na Jego chwałę. Wiem, że to dopiero początek procesu, ale...

Karolina